Poprzedniego lata sporo jeździłem rowerem po okolicznych lasach, aż kiedyś trafiłem na prawdziwą „blokadę drogi” 😉 Zostałem zmuszony przez te leniwe zwierzęta do zejścia ze swojego wehikułu i uważnego poruszania się, co by na żadnego płaza nie nadepnąć… Nie będę udawał, że cokolwiek wiem o tych stworzeniach więcej niż jest napisane w sieci 😉 , więc ciekawskich przekieruję na tę stroną, gdzie przeczytacie o jej magnetycznym zmyśle, o pożywianiu się drobnymi gryzoniami i pisklętami, czy o bufotoksynach… 🙂
Wszystko zaczęło się od tego, że od zawsze chciałem mieć jakiś softbox, ponieważ widziałem różnicę jaką daje tak rozproszone światło vs to z parasolek i lamp reporterskich. Skusiłem się zatem na przenośną lampę Quantuum R+600 Dual Power, którą można zabrać w plener dzięki dedykowanemu akumulatorowi oraz przeogromny softbox octagonalny 180cm…
Trzynaście lat temu nie miałem jeszcze aparatu fotograficznego, żeby uwiecznić powódź z 1997 roku. Dzisiaj mam odpowiedni sprzęt, żeby udokumentować choćby mały wycinek tego co się wydarzyło przez ostatnie kilka dni.
Co tu dużo pisać – ciepła, wiosenna pogoda + środek pachnącego, iglastego lasu + piękna kobieta… czyżby przepis na udaną sesje? 😉
Kto wie – w każdym razie, ja mógłbym tak spędzać czas codziennie 🙂
Wiele osób jest zainteresowanych tym obiektywem – kusi jego atrakcyjne światło (f/1.8) oraz przystępna cena. Jest to bardzo specyficzny obiektyw, ponieważ nie ma swojego odpowiednika u innych producentów. Zobacz więcej…
W weekend postanowiłem sprawdzić jak mój sprzęt foto radzi sobie z niskimi temperaturami (~ -16˚C) i okazało się, że o wiele lepiej niż akumulator w moim aucie 😉 W taką pogodę też ciężko się ubrać – z jednej strony wiadomo – jest bardzo zimno – zwłaszcza jak się ma pod sobą lód, a z drugiej strony dźwiganie plecaka, statywu i ciężkiego obiektywu swoje robi… Lekko nie jest, ale czasami rekompensują te wszystkie niedogodności zdjęcia. Licząc na to – zauważywszy na śniegu tropy bażanta – zacząłem za nimi podążać…
Prowadzenie blogu wymaga czasu i samozaparcia – z tym pierwszym ostatnio jestem na bakier (ostatni post jeszcze w 2009 roku)…
Dzisiaj pewnie też siedziałbym przy książkach, które wymusiła na mnie sesja (niestety nie fotograficzną), ale…