Po tylu deszczowych dniach w końcu wczoraj (w sobotę, 24-07-2011) zaświeciło słońce (Y) . Nie było się nawet nad czym zastanawiać: pozostało spakować termos z kawą (C) oraz aparat oczywiście (P) i spędzić ten dzień na łonie natury. Okazało się jednak, że wcale nie tak łatwo robi się zdjęcia w lesie, bo albo słońce przysłaniają chmury, albo sama zmiana jego pozycji rzuca cienie drzew akurat tam, gdzie jeszcze przed chwilą było jasno… Tak czy siak, sobota była bardzo udana (nie licząc plam z jagód i mchu na spodniach oraz tego, że zapomniałem swojego „softboxa” 😉 ) , bo spotkanie z powyższą ćmą zaowocowało zdjęciem, z którego również jestem bardzo zadowolony 🙂
P.S. Aby lepiej sobie zobrazować wielkość (czy raczej maleńkość) tej ćmy – podpowiadam, iż siedzi ona na igle sosny (H)
Tak, tak – wiem, że ostatnio na moim blogu same „makro” wpisy, ale pogoda sprzyja tego typu zdjęciom a na jesień nie będzie już tyle „wstrętnych robali” do fotografowania, których jest teraz wszędzie pełno… No właśnie – nawet na ubraniach! Powyższy „potwór” nieskrępowanie wcinał nitki mojej koszuli :-O Ciężko mi go sklasyfikować, ale prawdopodobnie jest to jakiś rodzaj mola ubraniowego :-[ Na szczęście koszula wyszła bez szwanku z tego spotkania, bo i sam „gastronauta” miał zaledwie 3mm, więc z łatwością udało mi się go przegonić. 😉 [Youtube]
To jest animacja, jeśli jej nie widzisz - zainstaluj Firefoxa lub Operę! IE oraz Safari nie obsługuje APNG, a Chrome potrzebuje wtyczki 😉
Wczorajszy dzień spędziłem (jakkolwiek głupio by to nie brzmiało) na karmieniu mrówek 🙂 Oczywiście nie to było moim celem, bo mrówki świetnie sobie radzą i bez mojej pomocy, szabrując po całej działce. Jednak bez małego i słodkiego przekupstwa z mojej strony nie chciały inaczej pozować do zdjęć (P) Poniżej fotki z moimi komentarzami 😉
Jakiś czas temu pisałem, że po takie zdjęcie ważki właśnie szedłem… No cóż, skłamałbym jakbym powiedział, że idealnie o takie mi chodziło (P) , ale jeśli to czytasz – Ty nadpobudliwa i niewspółpracująca ważko, wiedz, że i ja mam Cię na oku! Jeszcze się spotkamy w większej głębi ostrości! 😉
5:00 – dzwoni budzik, wstaję i podchodzę do okna – w końcu od kilku dni jest odpowiednia pogoda na poranne makro – pomyślałem (Y) Zebrałem się dość szybko i jadąc nad Odrę całą drogę myślałem o jakiś ważkach w rosie i takich tam rzeczach. Na miejscu okazało się, że słońce jest jeszcze za nisko, bo zbyt dużo cienia wszędzie rzuca, a gdy wzeszło nieco wyżej – zaszło za chmury ;-(Pech i już…
Wracałem w stronę auta po kolana mokry w tej całej rosie i mimo iż fajnie było tak z rana pospacerować to przyjechałem na zdjęcia a nie na spacer 😉 Coś mnie podkusiło, by zajrzeć w pewne miejsce, w którym widziałem często ważki i nagle zobaczyłem tego „żółtego słonia” 🙂 Mimo braku słońca – wziąłem się za sesję (P) , gdyż nigdy wcześniej nie widziałem tak pociesznego chrząszcza. Po kilku strzałach udało mi się wstrzelić z ostrością w momencie jakiegoś małego przebłysku promieni w miejscu, w którym fotografowałem (H)
Tym razem nazwa całkiem na serio, choć większość z nas nazywa je „tramwajami” 😉 . Na taką nazwę zasłużyły sobie ze względu na to, że potrafią być szczepione swoimi odwłokami grubo ponad 12 godzin, uprawiając ze sobą „macro-sex” :-$ Szczególnie lubią „to” robić na drzewach lipy podczas bardzo słonecznych dni (H)