Halo
Znowu muszę zapostować ciekawe zjawisko, którego byłem dzisiaj świadkiem. Nad blokami przez dłuższy czas był widoczny
(niesamowity!) efekt halo…
Znowu muszę zapostować ciekawe zjawisko, którego byłem dzisiaj świadkiem. Nad blokami przez dłuższy czas był widoczny
(niesamowity!) efekt halo…
Ostatnio wiele się dzieje… w mojej głowie. Wizje nachodzą mnie w najdziwniejszych miejscach i momentach. Sam już się gubię i nie wiem jak kontrolować ten potok myśli: czy wszystko zapisywać? Czy od razu przelewać to na piksele? A może po prostu obudzić się i o tym zapomnieć… To wszystko pewnie przez to co dzieje się za oknem: „polarna noc”, która pobudza do kreatywności i działania… a może do zbzikowania? 😉
Drugie spotkanie z tym niesamowitym ptaszkiem (pierwsze miało miejsce tutaj). Podczas dokarmiania kowalików i sikorek zauważyłem w oddali to „coś małego” – w gęstych zaroślach…
PS Jeszcze Cię dopadnę! 😉
„Niedawno na światło dzienne wyszła debiutancka płyta zespołu Maigra – „End Of Process”. Krążek to dawka solidnego, bezkompromisowego mocnego uderzenia. Album zarejestrowany, zmiksowany i zmasterowany pod okiem Jacka Miłaszewskiego (odpowiedzialnego m.in. za „Verses Of Steel” Acid Drinkers). Płyta oczywiście nagrana w pełni na siedmiostrunowych gitarach :)”.
Miło mi do tego dodać, że okładkę albumu promuje moja praca pt. „Id”, która ostatnio zbiera bardzo pozytywne opinie (H) . Amatorów ostrego grania odsyłam na stronę Maigra.com, gdzie można posłuchać ich kawałków oraz zamówić płytę online. Myślę, że warto wspierać artystów, zwłaszcza tych, z których czerpiemy inspiracje. Hell yeah!
Nie było ładnej pogody, kiedy robiłem te zdjęcia – stąd fotki nieco „szumiaste”, ale warte zaprezentowania, gdyż „nowy ptaszek do kolekcji” się pojawił 🙂 Byłem po drugiej stronie zalewiska, kiedy ten malec tak skakał z gałęzi na gałąź – nie dało się go nie zauważyć. Spróbowałem go podejść od tyłu, licząc na to, że mi nie ucieknie…
Dawno już nie wyłaziłem nigdzie ze swoim obiektywem na „polowanie” – wszystko przez tą plagę komarów… Trzeba było dwóch godzin jazdy od domu, aby od nich uciec 😉 W okolicach Karkonoszy praktycznie ich nie ma – można śmiało latać z aparatem wśród traw, krzewów i innej flory… Nie żebym sam latał – raczej leniwie odpoczywałem a mimo to udało mi się ustrzelić Kopciuszka – bo o nim tu mowa 🙂 Ptak bardzo fotogeniczny, z ładnym rudym ogonem – ciekawy do obserwacji i stosunkowo łatwo go spotkać. Poniżej fotki z tego „leniwego polowania”. Warto dodać, że pozowały mi dwa modele – prawdopodobnie matka oraz młode 😉
Przed chwilą na niebie można było zaobserwować zjawisko mamma… Chyba pierwszy raz je widziałem na żywo…
Gatunek chroniony, pospolity, ale pozostaje bardzo słabo znanym ptakiem, gdyż ciężko go zauważyć w lesie. Posiada cichy i niepozorny śpiew, a wg Ptaki.info „wypatrzenie wymaga wprawy” – albo szczęścia 😉
Od dłuższego czasu nosiłem się ze zmianą teleobiektywu MTO 1000/10 na coś „ludzkiego”. Na coś co pozwoliło by mi robić zdjęcia lepszej jakości, w trudniejszych warunkach pogodowych. Na początku wybór padł na Canona 400/5.6L, który słynie z wyśmienitej jakości zdjęć. Jednak 400mm to za mało (jak dla mnie), a podłączenie go do telekonwertera x1.4 mimo iż zmienia go w 560mm daje już minimalną przesłonę f8 – to znowu za dużo… no i brak autofokusa.
Dlatego też od kilku dni jestem posiadaczem Sigmy 120-300 / 2.8 APO EX HSM 🙂 Szkła tak jasnego, że po podłączeniu telekonwertera x1.4 zmienia się w 420mm f4 ! Jakość optyczna jest znakomita, więc zamówiłem już telekonwerter x2 – jutro pierwszy spacer z 600/5.6 🙂 a jak mi będzie brakowało MTO to podłącze oba telekonwertery i będę miał 840mm przy f8 😉 Tak wiem – szaleństwo 😀
Nasze nieświadome, prymitywne impulsy, których niekontrolowane działanie doprowadziłyby nas do samozniszczenia… ciągła walka z Ego,
by utrzymać organizm przy życiu… Znowu coś na szybko „naszkicowałem” …
… i „przelałem” to na piksele.
W sobotę obudziłem się o 6.00 rano. Pomimo dość sporego zachmurzenia wkońcu udało mi się upolować te stworzenia ( 🙂 ), które do tej pory bardzo dobrze się przede mną ukrywały. Ich „krzyki” towarzyszyły mi na każdym spacerze, ale nigdy wcześniej nie udało mi się zrobić im zdjęcia – za szybko uciekają i za dobrze się maskują…
Kolejna pełnia… Kolejny obraz w mojej głowie…
Podczas wczorajszego spaceru wzdłuż starorzecza Odry, nagle spod cienkiej warstwy lodu, tuż obok mnie wyskoczyło to śliczne stworzonko. Chyba oboje byliśmy mocno zdziwieni tym spotkaniem. Ja akurat polowałem ze swoim MTO na dzięcioła, a norka była tak blisko, że musiałbym użyć szerokiego kąta by zrobić jej zdjęcie 🙂
Po chwili znowu wskoczyła do wody i zaczęła płynąć wzdłuż brzegu. Zdążyłem obiec rosnące drzewa, które tarasowały mi drogę i przeciąłem jej trasę, ustawiając się ze sprzętem w odpowiedniej odległości. Liczyłem tylko na to, że pojawi się znowu a słońce nie zajdzie za chmury… Szczęścia starczyło na to jedno zdjęcie, ale za to z podwójna „zawartością” 😉
Niedawno, ze względu na pogodę jaka ostatnio panuje, razem Chustką spróbowaliśmy swoich sił w domowe „strobistowanie” z użyciem trzech lamp błyskowych. Zobacz więcej…
To już trzeci gatunek dzięcioła jaki udało mi się zaobserwować w swojej okolicy. Jest znacznie mniejszy niż jego koledzy: Dryocopus martius i Dendrocopos major. Mi trafiła się samiczka, która różni się od samca tym, iż nie posiada czerwonej czapeczki.
Dźwięk wydawany przez Dzięciołka