„Święta, święta i po świętach…”– chyba jednak wolę gonić za nowymi zdjęciami, niż za prezentami 😉 Nie wiem czy to brak śniegu, ułożenie dni w kalendarzu, czy jakaś ogólna aura sprawiły, że Boże Narodzenie minęło jakby go nie było… Przed nami Nowy Rok, rok nowych nadziei i marzeń, więc przy okazji życzę Wszystkim amatorom (czyli miłośnikom!) fotografii wspaniałych i unikalnych zdjęć, satysfakcji z samorozwoju nad fotograficznym kunsztem i niezapomnianych chwil uwiecznionych w plikach RAW 🙂
Jak widać na powyższym zdjęciu – dzisiejszy spacer był dość zaskakujący… Niby nie było pogody, niby zimno… niby chodziło o to, żeby „mózg przewietrzyć”… a już po kilku metrach okazało się, że „będzie się działo” 😉
Każdy kto raz spróbował makrofotografii potwierdzi, że jest to wystrzałowa przygoda 😉 To niesamowite ile szczegółów na co dzień umyka naszym oczom :-O Dzięki niej można dostrzec zaskakujące detale i zajrzeć w głąb równoległego świata, zachwycić się bogactwem życia oraz spojrzeć z innej strony na znane już nam rzeczy… Kosmos na wyciągnięcie ręki (*) [Youtube]
Jesteśmy niczym w dziecięcej kołysce przechylani raz w jedną, raz w drugą stronę… Popadając w stagnację i rutynę przestajemy odczuwać sens naszego istnienia… A gdy któraś z podtrzymujących lin życia zaczyna pękać, nasze krzyki rozpaczy tłumione są przez rozlegającą się coraz głośniej melodię ostatniej kołysanki, której nuty nieuchronnie zbliżają się ku końcowi.
Dawno już nie spędzałem czasu na fotografowaniu ptaków – zapomniałem jaka to przyjemność siedzieć w jednym miejscu kilka godzin i czuć drętwienie tej części pleców, które w pewnym miejscu tracą swoją szlachetną nazwę 😉
Czy witraż bez kolorowych szkieł może dalej nim być? A może ważniejsze są ramy niż ich wypełnienie? Odczuwalnej w środku pustki i tak niczym nie zakryjemy…
Znowu muszę się pochwalić pewną publikacją, w której zostały zaprezentowane 2 moje prace: „Open Your Mind” oraz „Ad Patres” (H) .
Dzięki ciężkiej pracy włożonej przez RomanyWG album zawiera prace 50 fotografów z 18 różnych krajów, m.in. Peter Coulson (Australia), Max Sauco (Rosja), Aaron & Avery Nance (USA), Michał Karacz (Polska) czy Dariusz Klimczak (Polska) (Y) … Sama jakość druku jest niesamowita, więc te 192 strony, twardo oprawionej książki waży naprawdę sporo! Wszystkich zainteresowanych fotomontażami zachęcam do kupna tego albumu, który można nabyć bezpośrednio na Carpet Bombing Culture lub na Amazon UK | USA 🙂 Zobacz więcej…
Mimo iż bardzo lubię robić zdjęcia „robalom” to niestety nie znam się na nich kompletnie – za dużo tych wszystkich gatunków i nazw do których nie mam głowy… Jednak na własne potrzeby, jak prawdziwy odkrywca, który widzi coś po raz pierwszy – nazywam je po swojemu 😉 A tej ćmy nie mogłem inaczej nazwać, bo oprócz charakterystycznego ubarwienia, bardzo dzielnie pozowała mi do zdjęć 😉
Chociaż są to stosunkowo duże owady – mi trafił się prawdziwy malec wielkości złotówki… Niestety w Polsce występuje tylko jeden gatunek, który można spotkać w południowej części kraju – modliszka zwyczajna… Ja jednak na swój okaz natrafiłem zupełnie przypadkiem, ponad 1200 kilometrów od Jelcza-Laskowic 😉 Nigdy wcześniej na żywe oczy nie widziałem tego owada i muszę przyznać, że zrobił na mnie piorunujące wrażenie: elegancja, zwinność, odwaga… to tylko kilka cech, które zauważyłem zanim mi ta „nietypowa modelka” zniknęła sprzed obiektywu… No cóż: „pierwsze koty za płoty” – ponoć na świecie znanych jest ponad 2000 gatunków tego fotogenicznego stworzenia 🙂
Trzy tygodnie bez internetu to mój nowy rekord (H) Jednak mimo mojej nieobecności w sieci, z aparatem (P) już nie potrafiłem się rozstać na dłużej niż 5 minut (pewnie dlatego, że jeszcze nie mam obudowy podwodnej 😉 )… ale to chyba (mam nadzieję) dobrze 🙂
Po tylu deszczowych dniach w końcu wczoraj (w sobotę, 24-07-2011) zaświeciło słońce (Y) . Nie było się nawet nad czym zastanawiać: pozostało spakować termos z kawą (C) oraz aparat oczywiście (P) i spędzić ten dzień na łonie natury. Okazało się jednak, że wcale nie tak łatwo robi się zdjęcia w lesie, bo albo słońce przysłaniają chmury, albo sama zmiana jego pozycji rzuca cienie drzew akurat tam, gdzie jeszcze przed chwilą było jasno… Tak czy siak, sobota była bardzo udana (nie licząc plam z jagód i mchu na spodniach oraz tego, że zapomniałem swojego „softboxa” 😉 ) , bo spotkanie z powyższą ćmą zaowocowało zdjęciem, z którego również jestem bardzo zadowolony 🙂
P.S. Aby lepiej sobie zobrazować wielkość (czy raczej maleńkość) tej ćmy – podpowiadam, iż siedzi ona na igle sosny (H)
Tak, tak – wiem, że ostatnio na moim blogu same „makro” wpisy, ale pogoda sprzyja tego typu zdjęciom a na jesień nie będzie już tyle „wstrętnych robali” do fotografowania, których jest teraz wszędzie pełno… No właśnie – nawet na ubraniach! Powyższy „potwór” nieskrępowanie wcinał nitki mojej koszuli :-O Ciężko mi go sklasyfikować, ale prawdopodobnie jest to jakiś rodzaj mola ubraniowego :-[ Na szczęście koszula wyszła bez szwanku z tego spotkania, bo i sam „gastronauta” miał zaledwie 3mm, więc z łatwością udało mi się go przegonić. 😉 [Youtube]
To jest animacja, jeśli jej nie widzisz - zainstaluj Firefoxa lub Operę! IE oraz Safari nie obsługuje APNG, a Chrome potrzebuje wtyczki 😉
Wczorajszy dzień spędziłem (jakkolwiek głupio by to nie brzmiało) na karmieniu mrówek 🙂 Oczywiście nie to było moim celem, bo mrówki świetnie sobie radzą i bez mojej pomocy, szabrując po całej działce. Jednak bez małego i słodkiego przekupstwa z mojej strony nie chciały inaczej pozować do zdjęć (P) Poniżej fotki z moimi komentarzami 😉
Jakiś czas temu pisałem, że po takie zdjęcie ważki właśnie szedłem… No cóż, skłamałbym jakbym powiedział, że idealnie o takie mi chodziło (P) , ale jeśli to czytasz – Ty nadpobudliwa i niewspółpracująca ważko, wiedz, że i ja mam Cię na oku! Jeszcze się spotkamy w większej głębi ostrości! 😉
5:00 – dzwoni budzik, wstaję i podchodzę do okna – w końcu od kilku dni jest odpowiednia pogoda na poranne makro – pomyślałem (Y) Zebrałem się dość szybko i jadąc nad Odrę całą drogę myślałem o jakiś ważkach w rosie i takich tam rzeczach. Na miejscu okazało się, że słońce jest jeszcze za nisko, bo zbyt dużo cienia wszędzie rzuca, a gdy wzeszło nieco wyżej – zaszło za chmury ;-(Pech i już…
Wracałem w stronę auta po kolana mokry w tej całej rosie i mimo iż fajnie było tak z rana pospacerować to przyjechałem na zdjęcia a nie na spacer 😉 Coś mnie podkusiło, by zajrzeć w pewne miejsce, w którym widziałem często ważki i nagle zobaczyłem tego „żółtego słonia” 🙂 Mimo braku słońca – wziąłem się za sesję (P) , gdyż nigdy wcześniej nie widziałem tak pociesznego chrząszcza. Po kilku strzałach udało mi się wstrzelić z ostrością w momencie jakiegoś małego przebłysku promieni w miejscu, w którym fotografowałem (H)
Tym razem nazwa całkiem na serio, choć większość z nas nazywa je „tramwajami” 😉 . Na taką nazwę zasłużyły sobie ze względu na to, że potrafią być szczepione swoimi odwłokami grubo ponad 12 godzin, uprawiając ze sobą „macro-sex” :-$ Szczególnie lubią „to” robić na drzewach lipy podczas bardzo słonecznych dni (H)
Wczoraj na spacerze dostrzegłem ptaka, który charakterystycznie poruszał swoim ogonem w górę i w dół. Oczywiście od razu zgadłem, że do Pliszka Siwa – jednak w domu, porównując ją do swoich poprzednich zdjęć trochę się zdziwiłem, gdyż kolorystyka upierzenia była zupełnie inna… Dopiero po jakimś czasie znalazłem informację, że jest to po prostu ptak w szacie młodzika 🙂
Ostatni weekend praktycznie cały przespałem… Istna śpiączka… Chyba o dziwnych snach (koszmarach?) nie muszę wspominać – choć mam potem z czego wybierać przy kolejnych pracach… Zawsze dziwne to uczucie, gdy ten sam sen śni się kilka razy dokładnie tak samo…
Spacerując dzisiaj po walach ten niewielki Zaskroniec Zwyczajny(Natrix Natrix) wystraszył mnie przeraźliwie sycząc! Oczywiście zaraz wyjąłem z plecaka swój aparat, ale wąż już dawno schował się wśród gęstej trawy tuż nieopodal brzegu Starorzecza Odry. Szukałem go wzrokiem, licząc na jakąś ciekawą fotkę, ale to co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania – w paszczy tej (niejadowitej) bestii znajdowała się mała Rzekotka Drzewna (Hyla Arborea), którą żywcem pożerał ten „plamiasty” oprawca! :-O
Kolejny obraz prosto z mojej głowy. Dzisiaj długo się zastanawiałem, dlaczego tak często wykorzystuję motyw „szpicogłowych” i dlaczego tak dobrze czuję się w tej „mrocznej” stylistyce… To ciekawe doświadczenie być jednocześnie Twórcą i Odbiorcą swojego dzieła. Tym bardziej, iż odpowiedzi zaskoczyły mnie samego… Tak jakbym dowiedział się czegoś więcej o samym sobie wprost z głębin swojej podświadomości, która próbuje przekazać mi coś bardzo ważnego…
Wciąż pamiętam pierwsze spotkanie z tym ssakiem. Wracając z dzisiejszego „foto-spaceru”, zupełnie przez przypadek, idąc wzdłuż starego i wąskiego dopływu Odry, wystraszyłem swoją osobą to stworzenie, które ze strachu wskoczyło na drzewo. Przez chwilę na siebie patrzyliśmy – ja zastanawiałem się czy jest sens wyciągnąć raz jeszcze swój aparat z plecaka… Spróbowałem i udało mi się zrobić kilka zdjęć zanim norka amerykańska zniknęła pod wodą.
Wielka Mgławica w Orionie, Mgławica Oriona czy też Messier 42, M42 lub NGC 1976… jak zwał tak zwał, ale pierwszy raz ujrzałem ją wczoraj na własne oczy, mimo iż jest od nas odległa około 1345 lat świetlnych(co daje po przeliczeniu jakieś 12777,5 biliona kilometrów!). Bez montażu, prowadzenia czy innego specjalistycznego sprzętu skazany byłem tylko na statyw i ISO 12800, w sumie zrobiłem 127 zdjęć: w tym „darki” i „biasy”. Generalnie mogłem sobie pozwolić tylko na jednosekundowy czas naświetlania, bo powyżej było już widać (pozorny) ruch gwiazd – wszystko na f2.8 i przy ogniskowej 300mm. Całe „stackowanie” zajęło około 50 minut, ale warto było poczekać, by ujrzeć ten inny świat (*) …
Może nie jestem najlepszym przykładem sentencji „carpe diem”, ale każdy dzień jest dla mnie wyjątkowy na swój sposób i cieszę się, gdy uda mi się uchwycić ten moment, w którym czuję emocje i magię zastanej sytuacji – tej chwili, która już nigdy nie powróci, pozostając jedynie wspomnieniem na mojej fotografii…
Wszystko jest niczym niekończąca się gra teatralna, w której zmieniamy tylko maski odpowiednie do roli, starając się jak najlepiej wypaść przed publicznością i innym aktorami. A kim tak naprawdę jesteśmy? Surrealizm budzi zmysły i każe podświadomości interpretować to czego nasze oczy nie widzą… Dzięki sztuce możemy poczuć prawdziwą wolność, otworzyć się, zapomnieć o codzienności… Zacząć samodzielnie myśleć i nie bać się kwestionować wszystkiego co nas otacza…
Sto pięćdziesiąt milionów kilometrów – tyle mniej więcej oddalone jest od nas Słońce. Wczoraj postanowiłem je uwiecznić ogniskową 2000mm… Obiektyw/teleskop MTO-11CA 1000/f10 wraz z podpiętym konwerterem x2 pokazuje rzeczy niezauważalne gołym okiem – falujące powietrze zniekształca obraz, czyniąc go bardziej malarskim, odkrywając jednocześnie szczegóły naszej Najjaśniejszej Gwiazdy, która niczym ognista kula, dzień po dniu, swoimi wschodami i zachodami determinuje tryb naszego życia…
Z tęsknoty za długimi i ciepłymi wieczorami szperam ostatnio w szufladzie (czyt. dysku) w poszukiwaniu słoneczniejszych kadrówniż te, które mam obecnie za oknem…
Dzisiaj wiele osób sięgało wzrokiem w stronę nieba… Sam nie mogłem się oprzeć i za pomocą swojego sprzętu fotograficznego postarałem się uwiecznić jak spora część Słońca przysłaniana jest przez Księżyc. Poniżej fotki w różnych wariacjach oraz krótkie nagranie wideo, które chyba najbardziej oddaje magię i klimat tego zjawiska 🙂